@gatineau: ja mam właśnie taką życiową historię, w której ludzie 1,5 roku temu wzięli kredyt na mieszkanie w lokalizacji X, przyszedł kryzys, trochę inflacji i przyszło do nich, że warto zmienić pracę. Otrzymali ofertę opiewającą na 40% więcej, ale okazuje się, że to totalnie po drugiej stronie miasta, 1h dojazdu w jedną stronę. Niewątpliwie byłby to awans życiowy na wyższy poziom, ale… no właśnie. Nie zmienią tej pracy, bo czas. I już powoli przebąkują, że za tą zdolność migracji i szybkiego uwilnienia od problemu (konkretne miejsce), mogli się powstrzymać z kredytem.
Ktoś powie, że mogą sprzedać, lub wynając. Aha, taki wał, mieszkanie było totalnie pod konsumpcjo-osiedlenie, więc teraz plują sobie w brodę że nie zmienią tej pracy. A 40% więcej dochodu, to kolosalny skok jakości życia. No, ale zawsze mogą patrzeć przez balkon na sąsiada i mówić teraz 'jest super’:) może zawirowania na pandemii spowodują, że w Polsce rynek najmu się unormalizuje. A mam na myśli standard tych mieszkań, bo największym kwasem w Polsce są wynajmowane klitki -> często to standard gdzie karaluch by się wstydził żyć, albo cenowo dla zachodnch pracowników, albo połączenie tych dwóch wraz z lokalizacja.