Przecież takich przypadków jest mnóstwo. Mniejsze lub większe kwoty. Ludzie często są odurzani, dorzuca im się GHB do alkoholu. Dziwki tylko biegają z terminalami, podrzucane są paragony. Cała paleta oszustw i trików stosowanych nagminnie.
Pytanie, dlaczego nikt nie kontroluje tych miejsc? Dlaczego wszyscy urzędnicy omijają je szerokim łukiem, czemu nie ma żadnych regulacji, czemu temat nie jest poruszany publicznie przez władzę? Przecież to są miejsca nagminnych przestępstw, wyłudzeń, oszustw podatkowych, prania pieniędzy, stręczycielstwa etc.
Czemu jebią mandatami za zły paragon na śrubkę w warsztacie albo złe oznakowanie jabłek na straganie a nikt nie zajmuje się taką patologią jak kluby ze striptizem?
Może dlatego, że jakby odsunąć jednego czy drugiego słupa, to okazałoby się, że za wszystkim stoją konkretne osoby z mocnymi kontaktami i wielkimi biznesami w kieszeni.
To jest mafia. Jedna wielka ośmiornica, a kluby go-go to tylko jedna z macek.
W ogóle to co się dzieje w okolicach takich lokali to też paranoja. Czasem nie można się opędzić do tych naganiaczy i naganiaczek. Łażą, zaczepiają, nie chcą odpuścić. Kiedyś pamiętam jak dziewczyna kilka razy drogę nam zastawiała i nie chciała nas puścić, tylko na siłę namawiała, żeby wejść do klubu. Wielu ludzi pijanych jest wręcz za rękę zaciąganych do tych burdeli.